Miód chełmiński, najlepiej lipowy,
a jak się nie da to wielokwiatowy. Nie mniej ważne są przyprawy. Czy wiecie, że
nazwa pierniki wzięła się od pieprzu? Pierne miały być podobno i stąd ta nazwa.
A cudny zapach piernikom nadają cynamon z dalekich Indii, leczniczy imbir, drogi,
ale bardzo aromatyczny kardamon. Gałka muszkatołowa daje odpowiednią barwę piernikom,
a goździki pozwalają zachować dłuższą
świeżość. Coś pominęłam? No tak, mąka pszenna i żytnia… tej pierwszej więcej
niż drugiej… Przyprawy (nie wiem w jakich ilościach bo wiedźma piernikowa tak
to szybko robiła, że nie zdążyłam zauważyć L) należy w
moździerzu ubić z siłą odpowiednią. A
wiedźma piernikowa nie ma nic wspólnego z czarownicą ani Babą Jagą, a z wiedzą,
którą nabyła i stosuje. Wracając
do pierników. Miód podgrzać należy, żeby był płynny, wlać do dzieżki, wsypać do niego przyprawy
i umieszać. Następnie mąkę przesianą dodać i
znów umieszać. A potem odstawić na 12 niedziel do ciemnej piwnicy…
To tak z pamięci spisując… z
dzisiejszej wizyty w Muzeum Żywego Piernika. Dzieciom się bardzo podobało, że
mogą same ulepić, wyciąć i wsadzić swoje pierniki do pieca, a potem je zabrać
ze sobą.
Po obiedzie kontynuowały naukę
menueta, a potem miały zajęcia z druhną Dominiką z origami. Po południu jeszcze udały się na zwiedzanie Fortu z Panią Kamilą, a właściwie druhną Kamilą, która jest harcerką z ZHR-u i świetnie opowiada w trakcie
oprowadzania. Dzieci mogły zobaczyć nietoperze, które zimują sobie w
podziemiach fortu. Nie wszyscy chcieli na nie patrzeć, niektórzy przeszli obok
nich z zamkniętymi oczami. Zdjęć nietoperzy nie będzie, bo jak byśmy je obudzili to by był dopiero ambaras.
A już całkiem wieczorem mieliśmy
klimatyczny harcerski kominek z druhem Krzysztofem. Były opowieści, były
wspomnienia, były same stare, dobre harcerskie piosenki.
Bardzo dziękujemy za super blog i życzymy dzieciom dalszej, równie udanej zabawy a dla kadry dużo satysfakcji i nieco odpoczynku :)
OdpowiedzUsuńbarwny komentarz, cudne zdjęcia... to jest to, co rodzice lubią najbardziej! Dziękujemy! A motto z tła na pierwszym zdjęciu... hmm... wygląda na to, że własnoręcznie zrobione pierniki poczekają;(
OdpowiedzUsuńA czy tam nie była składana przysięga na niewyjawienie tajemniczej pierniczej receptury?;)
OdpowiedzUsuńWłasnoręcznie zrobione pierniki nie są do jedzenia, więc do maksymy z pierwszego zdjęcia zastosowaliśmy się jak najbardziej :) A tajemniczej pierniczej receptury w zasadzie nadal nie znam bez znajomości proporcji. Wiem co, ale ile???
OdpowiedzUsuńZ proporcjami to jakoś sobie poradzę, ale czy przed piekarnik na kolana mogę zapędzić tylko męską część domowników, czy sama też muszę?;) (zdjęcie nr 9)
UsuńDo klęczenia mistrz piernikarski zaganiał tych co najbardziej mielili... nie mąkę bynajmniej... a ozorami...
UsuńKlęczenie odmierzaniu czasu służyć miało, jak się domyślić można, a właściwie nie samo klęczenie, co odmówienie pięćdziesięciu "zdrowasiek"...
Oczywiście poklęczeli chwilę i wstali, coby trochę portfele w sklepiku piernikowym uszczuplić, a czas odmierzała elektronika jakaś dla oczu postronnych w piecu ukryta.